niedziela, 1 lutego 2009

Być albo nie być...

Odwieczne pytanie, ale tym razem chodzi o : kompakt czy lustrzanka - dylemat wielu amatorów.
Z mojego doświadczenia wynika, że trzeba to przejść etapami.
Na początku zaczyna się od kompaktu. 
Sam zaczynałem przygodę z Canon-em PowerShot A60. Taka niby prosta "małpka", ale miała ustawienia manualne, a to już dużo.
Pomału zacząłem łapać bakcyla, przesiadłem się na Canon-a S2. Pamiętam jak dziś, gdy zaklinałem się, że taki wypasiony kompakt starczy na dłuuuuugo. He he he - nie spełna rok - i znowu przesiadka. Będąc wiernym marce - wybrałem najlepszy w tamtym okresie aparat dla amatora - 350D. Przez długi okres czasu był na pierwszych miejscach w różnych rankingach - bo to jest naprawdę dobry sprzęt. To też miało starczyć mi na dłuuuugo dluuuugo. Kwestia roku - i przesiadłem się na Canon-a 40D - i tak do dzisiaj. 
Poprzez tą krótką historię chciałem pokazać moją drogę "zmian sprzętowych".
Można znaleźć wiele poradników itp. - które mówią o tym jak dobrać aparat do swoich potrzeb. No tak - ale co zrobić, jeżeli te potrzeby z czasem się zmieniają. A uwierzcie - u amatora zmiany są bardzo duże i czasami bardzo szybkie. Inaczej ma się z zawodowcami - ci wiedzą co mają robić - to też wiedzą czego potrzebują.
Nie mniej każdy początkujący w którymś momencie stoi przed dylematem wyboru.

Co nam daje kompakt:
  • niewielkie rozmiary i ciężar - przydatne na wycieczkach i różnych imprezach, kiedy to aparat możemy wrzucić w plecak lub torebkę i zawsze go mamy pod ręką;
  • kompakt jest kompaktowy - jeden obiektyw bardzo często o bardzo dużym zakresie ogniskowej (są już chyba nawet z 20krotnym zoom-em!!!) - nie ma dylematów jaki obiektyw użyć itd.;
  • możliwość kręcenia krótkich filmików - przydaje się to czasami (ostatnio bawiliśmy się tym na wypadzie narciarskim);
  • stosunkowo niewielka cena - jeden zakup i po krzyku.
  • odchylane wyświetlacze - przydatne przy fotografowaniu np. w tłumie;

Czego nam nie daje kompakt:
  • możliwości zmiany obiektywów;
  • jakości zdjęć jaką daje lustrzanka (przede wszystkim obiektywy);
  • małą głębię ostrości (rozmyte tło);
  • szybkiego autofokusa i jego sposobu działania;
  • szybkość robienia zdjęć (chociaż zdarzają się mega szybkie kompakty);
  • pewność trzymania - kompakt to takie pudełko papierosów, które nie bardzo wiadomo jak chwycić;
  • zaawansowane możliwości pomiaru światła np. punktowy pomiar światła;
  • proste kompakty nie mają możliwości zapisu w formacie RAW.
Pewnie by się znalazło jeszcze parę plusów i minusów :)

Lustrzanka - to jest niekończąca się historia. Decydując się na tego typu aparat, trzeba się zastanowić i sprawdzić kilka rzeczy.
Taki sprzęt to jest już system tzn. aparat to tzw. body (korpus) + obiektywy.
Kupując obiektyw kupujemy go dla odpowiedniego systemu np. "szkiełko", które będzie pasowało do Canona nie będzie pasowało do Nikona itd. Na szczęście nie jesteśmy zawsze skazani na jednego producenta. Są producenci alternatywni, którzy produkują obiektywy do różnych "systemów" np. Sigma, Tamron itp. Tak więc wybierając body - wiążemy się z określonym systemem. Jest to bardzo ważne, bo po jakimś czasie zgromadzimy trochę sprzętu (np. body + szkielka, filtry, lampa błyskowa itp.). Zmiana tego wszystkiego na inny system zawsze będzie się wiązać z duuużą stratą finansową, a sama przesiadka też do łatwych nie należy (trzeba wymienić prawie wszystko).

Po decyzji jaki system - pozostaje kolejny dylemat - jaki model. W zależności czy to będzie Canon, Nikon czy jeszcze inny producent - każdy z nich przeważnie ma modele amatorskie, półprofesjonalne i profesjonalne. Jak łatwo się domyśleć wiąże się to również z ceną, ale z drugiej strony też z możliwościami.
Jednak nie korpus jest najważniejszy, a OBIEKTYWY. Dzięki nim zdjęcia uzyskują odpowiednią jakość, dzięki nim aparat może szybko ostrzyć (łapać ostrość na wybranym przez nas elemencie), dzięki nim możemy uzyskać dużą lub małą głębie ostrości (w zależności od zastosowanej przysłony).
Niestety większość ludzi kupując pierwszą lustrzankę działa wg schematu: body + obiektyw KIT-owy (tj. taki startowy, który producenci dają w komplecie z aparatem, ale nie za darmochę). Takie obiektywy są lepsze, gorsze - przeważnie wychodzi się z założenia - "na początek wystarczy".
Metoda nie jest zła, ale tak naprawdę powinno się wyjść od tego co chcemy fotografować, jaki do tego celu powinniśmy użyć obiektyw (lub obiektywy) i od tego zacząć. 
Z drugiej strony zawsze w późniejszym okresie można zmienić obiektyw lub korpus, ale można zacząć od dobrego obiektywu a body z czasem zmienić.
To dopiero początek dylematów lustrzankowych. Do tego dochodzi jakość takich obiektywów, czy mają być tylko na matrycę wielkości APS-C czy też może na pełną klatkę itd. itd.
Z powyższego można by wyciągnąć wniosek, że lustrzanka to duuuży problem.
Pozornie tak, ale jak ktoś raz zrobi serię fotek takim aparatem z dobrym obiektywem - to już nie chce się zamienić - w tym tkwi magia lustrzanki.

Co nam daje taki aparat:
  • wymienną optykę (nieograniczone możliwości - poza ograniczeniami finansowymi);
  • zabawę z głębią ostrości;
  • perfekcyjny autofocus;
  • pełną kontrolę nad ekspozycją, sposobem pomiaru światła itp.
  • rewelacyjną jakość zdjęć
  • rozwiązania, które znajdują zastosowania w trudnych warunkach np. wysokie ISO+małe szumy, szybkość zdjęć, zastosowanie "jasnych" obiektywów itp.
  • itd. itd.
Nie jestem specjalistą ani też profesjonalistą, tylko zwykłym amatorem, który jest zafascynowany możliwościami jakie daje nam aparat lustrzankowy. Dlatego nie jestem w stanie opisać wszystkich zalet takiego rozwiązania.
Są i wady:
  • duży, ciężki, wielkogabarytowy sprzęt - kiedyś czytałem artykuł, w którym próbowano rozwikłać powyższy dylemat, autor artykułu porównywał lustrzankę i kompakt i chciał porównać takie same możliwości - zapakował body+ 3 lub 4 obiektywy do plecaka, który zrobił się bardzo ciężki - i na górę wrzucił mały kompakt ;)
  • jakość kosztuje i to czasami baaaardzo dużo np. filtr polaryzacyjny potrafi kosztować nawet 400 PLN - a to tylko filtr do jednego obiektywu :(
  • łatwiej zabrudzić matrycę - poprzez wymienną optykę;
  • itd. itd.
Dylematów jest naprawdę sporo. Wydaje mi się, że trzeba w dużym stopniu wziąć pod uwagę co chcemy osiągnąć swoim aparatem. Czy to mają być zdjęcia do albumu rodzinnego (kompakt), czasem coś więcej (zaawansowany kompakt), a może zabawa światłem, głębią ostrości, fotografia sportowa (tu już lustrzanka jest konieczna).

I na koniec jedna uwaga - to naprawdę uzależnia :))))


2 komentarze:

  1. Jako zatwardzialy kompaktowiec (G10) czytajac powyszy tekst podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisales. Kilka razy zwracasz uwage na glebie ostrosci. Tego chyba zaden kompakt nie osiaga. Wiec do minusow kompakta nalezaloby dopisac koszta Photoshopa :)

    A co do lustrzanek... Jakosc zdjec potrafi powalic, to prawda. Jednak chyba nie jestem na tyle zapalony by chodzic po gorach czy zjezdzac na nartach z plecakiem sprzetu :)

    Nie zarzekam sie, ze kiedys nie skoncze podobnie jak Ty. Ale powiedz mi, czy nie lepiej jest wyszkolic sie na kompakcie, poznac troche technologie i jej ograniczenia (zaciskac przy tym zeby) oraz technike robienia zdjec a dopiero potem myslec o lustrze? To pytanie jest w zasadzie retoryczne, bo pewnie wiekszosc fotografow tak ewoluuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To o czym piszesz jest jak najbardziej wskazane - ale "ewolucja" robi swoje a do tego dochodzi "onanizm sprzętowy" :)

    OdpowiedzUsuń